piątek, 28 stycznia 2011

Dlaczego ludzie boją się posiadania kotów i na ile są to obawy racjonalne?

Obawa nr 1. Koty załatwiają się do kuwety, która brzydko pachnie.
Nie można dyskutować z faktem, że kuweta brzydko pachnie, bo niby dlaczego miałaby pachnąć ładnie? Problem jedynie dotyczy oceny skali uciążliwości tego zjawiska. Duża część opinii na ten temat ukształtowała się w czasach gdy właściciele kotów, nie mając żadnej innej alternatywy, stosowali otwarte kuwety w których nasypywali zwykły piasek. Obecnie wiele w tej dziedzinie się zmieniło i w handlu dostępne są kuwety zamknięte z ruchomą klapką i filtrami pochłaniającymi zapachy. Koty wchodząc i wychodząc do nowoczesnej kuwety same odchylają ruchomą klapę, dzięki której większość zapachów zostaje w środku dużego pojemnika i jeżeli go opuszcza to przez pochłaniacze zapachu lub na tyle wolno, że skala zapachu jest, przy prawidłowo działającej wentylacji mieszkania, całkowicie to zaakceptowania. Ponadto obecnie nie stosuje się już zwykłego piasku w opisywanym celu, tylko nowoczesne żwirki samozbrylające. Jak to zwykle bywa nowoczesne produkty tego typu są dość drogie, ale warto je stosować, niezależnie od kosztów, ponieważ naprawdę dobry, markowy żwirek w ciągu kilku, kilkunastu minut absorbuje wodę z kocich produktów przemiany materii, skutecznie powstrzymując lub przynajmniej mocno minimalizując wszelkie procesy zapachowe w kuwecie i wokół niej. W przypadku słuchania relacji o brzydko pachnących domach, w których żyją koty, wypowiadanych przez osoby, nie mające na codzień doświadczeń z tym gatunkiem zwierząt, należy wziąć pod uwagę co tak naprawdę czuł ten "naoczny" świadek. Często koty zostają posądzone o wytworzenie zapachu, który z nimi nie ma nic wspólnego, lub dom jest zamieszkiwany przez dorosłego, płodnego (nie wykastrowanego) kocura, który pracowicie znaczy swoje terytorium. Czasem też liczba kotów przerasta możliwości mieszkaniowe i organizacyjne właściciela i zwyczajnie nie jest on w stanie regularnie sprzątać kuwety lub (w skrajnych wypadkach) po prostu w domu jej nie ma. Niezależenie od przyczyn dla których poczuliśmy brzydki zapach w domu w którym są koty, z reguły jest on wynikiem zaniedbań ze strony człowieka, a nie zwierząt, które jak chyba żadne inne mają zamiłowanie do czystości i higieny. Prawda jest taka, że w większości domów zamieszkiwanych przez koty, które ja miałem możliwość odwiedzić, żadnych brzydkich zapachów nie stwierdziłem, za wyjątkiem jednego, który zamieszkiwały dwa dorosłe kocury, z jakiegoś powodu nie nauczone znaczenia do kuwety.
Obawa nr 2. Koty w nocy podgryzają gardła śpiącym właścicielom.
Nie mam zielonego pojęcia skąd wziął się ten absurdalny mit. Jak patrzę na moje przymilaste kotki to sam się do siebie śmieję na myśl, że ktoś mógłby się ich bać. Czytałem, że kiedyś pewien jegomość kupił na bazarach od kupców zza wschodniej granicy rzadki i bardzo drogi gatunek psa, który w miarę dorastania okazał się młodym, sympatycznym niedźwiadkiem. Nie wykluczone, że mogła się zdarzyć analogiczna sytuacja z kocięciem np. tygrysa syberyjskiego, ale jest to jedynie mój, zresztą mocno naciągany, domysł. A na poważnie, trzeba zdać sobie sprawę, że kot domowy w naturze poluje samotnie na zwierzęta znacznie mniejsze od siebie jak myszy, chomiki, ptaki, itp. Szczytem możliwości łowieckich tego gatunku jest zwierzę wielkości dorosłego szczura lub królika. Z tej perspektywy posądzanie mruczka o skrytobójcze mordowanie ludzi jest nonsensem. Inna sprawa, gdy zbieg okoliczności sprawi, że kot będzie przez bardzo długi czas zamknięty w pomieszczeniu z ciałem właściciela, który będąc osobą samotną np. zmarł z przyczyn naturalnych. W takim przypadku, rzeczywiście kot może próbować bronić się przed śmiercią głodową, posilając się martwym ciałem. Straszne? Owszem, ale o ile mi wiadomo ludzie walczący o przetrwanie w skrajnych warunkach często postępują podobnie, tylko, że w naszym przypadku jest to prymitywny, wewnątrzgatunkowy kanibalizm, a w przypadku kota zwykła relacja międzygatunkowa, taka sama jak np. między nami a świnią, krową czy kurą. Taka jest właśnie natura, której jesteśmy częścią. Patrząc na sprawę agresji innych gatunków w stosunku do ludzi, to statystycznie dość często pojawiają się w mediach informacje o właścicielach lub członkach ich rodzin, pogryzionych lub zagryzionych przez niebezpieczny gatunek trzymanego w domu psa, ale jakoś nigdy nie spotkałem się choćby ze wzmianką na temat człowieka zagryzionego przez kota.




Obawa nr 3. Nie mogę mieć żadnego zwierzęcia, ponieważ cały dzień pracuję.
Na podstawie moich doświadczeń stwierdzam, że kot rasy brytyjskiej jest aktywny około 4-5 godzin na dobę. Może oczywiście przedłużać swoją aktywność, np. gdy jesteśmy cały dzień w domu podczas weekendu, ale jeżeli nie ma ku temu powodów to większość czasu przesypia. Nie wiem ile czasu pracujesz, ale jeżeli bywasz w domu choć 8 godzin, z czego połowę prześpisz, to dziennie Twoja domowa aktywność będzie porównywalna z aktywnością Twojego kota więc po okresie synchronizacji Twojej bytności z jego aktywnością, stworzycie idealną parę do wspólnych zabaw i budowania wzajemnych relacji. Kiedy jesteś poza domem to nie musisz się w ogóle martwić o swojego mruczka. Jeżeli zostawisz mu miskę suchej karmy, miskę ze świeżą wodą i wysprzątaną kuwetę to mruczuś świetnie sobie poradzi. Jeżeli zapomnisz nasypać karmy też się nic nie stanie, ponieważ koty w warunkach domowych niewiele spalają kalorii, (jak wspominałem głównie śpią). Jeżeli kuweta jest odpowiednio duża lub najlepiej są dwie, to jednorazowa zaległość w ich oczyszczeniu też nie będzie dla kota problemem. Jedyna rzecz, której bezwzględnie nie może zabraknąć to dostęp do wodu, ale i tutaj zwierzak często potrafi sobie poradzić np. pijąc wodę z akwarium, konewki do podlewania kwiatków, wazonu, zbierając krope z kapiącego kranu, itp. Reasumując ze wszystkich nie egzotycznych zwierząt biegających na czterech łapach, większych od chomika czy świnki morskiej, kot domowy jest prawdopodobnie jedynym dużym zwierzęciem, które jest świetnie przystosowane do zamieszkiwania z wiecznie pracującą osobą.
Obawa nr 4. Nie stać mnie na utrzymanie kota.
Ja i Moja Małżonka mieliśmy całe życie doświadczenia z psami, a obecnie posiadamy koty. Nie zauważyłem dużych różnic w koszcie utrzymania kota i małego psa. Przy stosowaniu, tak jak w naszym przypadku, wyłącznie markowych karm, doskonałego żwirku i otoczeniu zwierzęcia stałą opieką weterynaryjną, koszt jednego dnia utrzymania kota, nie przeznaczonego do prokreacji, nie powinien przekroczyć 3-4 złotych dziennie. Czy dużo, czy mało? Odpowiedź zależy od tego do czego ten koszt odniesiemy. Na przykład osoba paląca jedną paczkę markowych papierosów dziennie wydaje rocznie, na szkodliwy dla zdrowia, nałóg więcej niż właściciel znakomicie utrzymanego kota. Wybór należy do Ciebie, ale ja przy takiej alternatywie polecam jednak kota. Nie należy swoich możliwości finansowych dot. kosztów utrzymania zwierzęcia odnosić do doświadczeń hodowców, prowadzących oficjalne, zarejestrowane hodowle, ponieważ tego typu działalność lub hobby wiąże się wieloma kosztami, które nie dotyczą właścicieli zwierząt nie przeznaczonych do rozrodu, jak np.: udział w wystawach, zarówno krajowych i zagranicznych, obowiązkowa przynależność do klubu hodowców, bardziej specjalistyczna opieka lekarza weterynarii (testy grup krwi, testy na obecność rzadkich chorób zakaźnych, specjalistyczne szczepienia, prowadzenie ciężarnych kotek, czasem odbieranie miotów, antykoncepcja, chipowanie kociąt, itd.), prowadzenie dokumentacji hodowlanej (rodowody, dyplomy, karty krycia, licencje hodowlane, itp). Na szczęście wszystkie te koszty i całe hodowlane zamieszanie nie dotyczą właścicieli zwykłych domowych pupilów.
Obawa nr 5. Nie mogę mieć kota, ponieważ mam psa.
Z naszych doświadczeń wynika, że koty brytyjskie świetnie egzystują w domu w którym jest pies. Formalnie nie mamy psa, ale okresowo mieszka z nami pies jednej z naszych Mam. Jest to sznaucer średni, o bardzo wesołym i spokojnym usposobieniu. Zauważyliśmy, że wspólne życie dwóch całkowicie odmiennych gatunków zwierząt jest jak najbardziej możliwe, ale pełne różnego rodzaju śmiesznych nieporozumień. Tobik uwielbia się bawić i ganiać z pieskami na podwórku. Po przyjściu do domu oczekuje tego samego od kotów. Niestety koty mają zupełnie inną naturę i zupełnie odmienny system zachowań i odruchów. Np. pies stara się sprowokować drugiego psa uderzając go łapą i uciekając, prowokując w ten sposób do pościgu i wpólnej zabawy. U kotów, łapa nie jest wyłącznie środkiem lokomocji, tak jak to ma miejsce u psów, ale również główną bronią w sytuacji zagrożenia. Widok psa zbliżającego się z uniesioną łapą kot najczęście postrzega jako zachowanie agresywne i będzie starał się przyjąć postawę uległości, uciec lub walecznie podejmie wezwanie do walki, w zależności od tego w jakim akurat jest nastroju. Biedne psisko nic z tego nie rozumie i widać, że nie bardzo wie jak postępować z tymi dziwnymi istotami, które zamiast z nim wesoło i beztrosko się bawić albo przed nim uciekają albo rozwijają groźny wachlarz pazurków i ruszają do ataku. Obserwowanie tego typu relacji międzygatunkowych jest dla nas stałym źródłem rozrywki i znakomitym sposobem spędzania czasu.




Obawa nr 6. Koty dokonują zniszczeń w mieszkaniu.
Ta sprawa ma kilka aspektów. Pierwszym jest możliwość załatwiania się poza kuwetą, co jest charakterystyczne dla zwierząt przygarniętych do domu, żyjących na co dzień w stanie dzikim lub półdzikim. Kotów wychowanych od urodzenia w domu problem ten z reguły nie dotyczy, ponieważ korzystanie z kuwety jest jedną z zasadniczych umiejętności jakie młode kocię nabywa od matki. Osobnym zagadnieniem jest tzw. znaczenie, które jest naturalnym zachowaniem dorosłego kocura i ma związek ze strategią rozrodczą kotów jako gatunku. Jeżeli nie chcemy, aby kocur znaczył to musi zostać poddany zabiegowi sterylizacji, najlepiej w okresie wchodzenia w wiek dojrzewania. Trzecim aspektem jest obawa o stan mebli w mieszkaniu. Tutaj również obawy są mocno przesadzone. Jeżeli kotek ma regularnie (tzn. raz na tydzień) obcinane pazurki i zapewniony dostęp do dobrego drapaka to raczej nie powinien interesować się ścianami lub meblami. Nie mniej młode kotki mają naturalną skłonność do zabaw i figlowania więc dopóki nie staną się statecznymi, dorosłymi kotami nikt nie może zagwarantować, że nic nie spsocą w mieszkaniu. Później nie powinniśmy mieć tego typu problemów, więc dopóki kotki mają mniej niż rok, raczej nie polecam udostępniania im pokoju z zabytkowymi meblami dużej wartości, ręcznie malowanymi tapetami itp. Inną sprawą jest, że nawet gdy kotek narozrabia z reguły jego opiekun nie robi z tego problemu, gdyż zwierzęta te szybko wyrabiają sobie u swoich właścicieli rodzaj immunitetu i uchodzi im na sucho wszystko to za co np. piesek bez wahania dostałby klapsa.


http://www.kocipysiek.pl/Strach.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz