piątek, 28 stycznia 2011

Zagłada kotów w stoczni w Gdyni

Nasza organizacja POMORSKI KOCI DOM TYMCZASOWY www.pkdt.pl zainteresowała się losem kotów z gdyńskiej stoczni. Masowe zwolnienia 
pracowników z zajmowanych stanowisk sprawiły, że zabrakło pomocy człowieka, zabrakło też pomocy od miasta. Nie tylko zwalniani ze swoich 
stanowisk ludzie przeżyli dramat. W stoczni nadal mieszka kilkaset kotów, które chorują i obecnie skazane są na śmierć w bólach i cierpieniu. 
Marzną, głodują, ciężko chorują, są pożerane przez lisy i kuny, rozmnażają się bez kontroli.



Wraz z miłośnikami kotów z internetowego forum.miau.pl domagamy się natychmiastowego stworzenia programu pomocy tym bezbronnym 
zwierzętom. Zastanawiamy się, co zrobi miasto, żeby zapobiec zbiorowej zagładzie.


tapety koty (1).jpg

Uważamy, że Miasto Gdynia powinno stworzyć specjalny program, który obejmowałby:


- sterylizację/ kastrację i leczenie.
Populacja powiększa się, miasto powinno powołać specjalne służby do spraw sterylizacji i kastracji tych zwierząt. Nie załatwi sprawy przydział 
darmowej sterylizacji dla jednego karmiciela raz w miesiącu. Miasto musi stworzyć stanowiska i powołać odpowiednich ludzi zajmujących się 
wyłapywaniem kotów ze stoczni, opłacić zabiegi: sterylizacji/kastracji, oraz pokryć koszty leczenia tych kotów.


http://www.petycje.pl/petycja/4529/zaglada_kotow_w_stoczni_w_gdyni.html

1 komentarz:

  1. Piękne zdjęcie.
    Biedne koty ja w tamtym roku przygarnęłam dachowca a raczej piwnicowca. Umarł mi bidulek po 3 miesiącach. Miał białaczkę i FIV a wektki żle go leczyły. Teraz czekam na kolejną maleńką kruszynkę. To będzie nasz trzeci kot, mam nadzieję, że dopisze mu szczęście.
    Odnośnie ankiety w młodości miałam trzy psy w tym dwa pekińczyki. No i jeszcze mieszka z nami od 19 lat żółw.

    OdpowiedzUsuń