Aleksander T. (50 l.) z Kraśnika to prawdziwa bestia. Na oczach przechodniów zakatował młotkiem małego kundelka. Zwyrodnialec trafił za kraty
Do zdarzenia doszło w środku dnia na ul. Strażackiej. Mężczyzna wyciągnął młotek i zaczął tłuc nim skowyczące zwierzę po łbie.
Świadkowie próbowali odciągnąć brutala, ale on nie dawał za wygraną. Dopiero kiedy charczący z bólu pies padł, jego oprawca uciekł. Kilkadziesiąt minut póżniej został zatrzymany. Był pijany. Trafił do aresztu.
Jak się okazało Aleksander T. dostał psa tego samego dnia. Miał znaleźć dla niego nowy dom">dom. Obiecał to poprzedniej właścicielce kundelka, która nie miała siły opiekować się psiakiem. Wziął za pomoc 40 złotych. Niestety, zamiast poszukiwania nowych właścicieli, mężczyzna postanowił zabić czworonoga. Swój cel osiągnął, pies był tak zmasakrowany, że weterynarz zdecydował o uśpieniu go. Aleksandrowi T. grożą dwa lata więzienia.
[Jarosław Górny]
Co za bezczelność! Takiego to na kilka lat do więzienia w Chinach.
OdpowiedzUsuńjak dla mnie, ktoś kto w taki sposób potrafił zabić bezbronnego i oddanego psa, swojego przyjaciela, jest zdolny zabić człowieka i dlatego powinien trafić do więzienia! przecież ten pies się nawet nie bronił bo ufał swojemu panu, nie potrafił ugryźć swojego właściciela. Też mam psa, i w głowie mi sie nie mieści jak można tak skrzywdzić to stworzenie. Nie jestem za karą śmierci ale w takim przypadku powinna byc kara oko za oko, ząb za ząb, jeżeli on zabił psa młotkiem, to ktoś powinien wziąźć młotek i mu przypierdzielić tak zdrowo na przemyślenie, psa to bolało i jego też powinno zaboleć. Takie jest moje zdanie!
OdpowiedzUsuń