Pani Dorota z Tarnowskich Gór za 720 zł na miesiąc musi utrzymać siebie i syna. Mimo to, kiedy tylko może, pomaga bezdomnym zwierzętom. W maju wypatrzyła na osiedlu czarnego kundelka. Czasem wynosiła mu wodę, innym razem coś do jedzenia. Był bardzo wychudzony i kulał. Choć miała już pod opieką psa i kota, wzięła go na tzw. tymczas. Dostał na imię Reks.
Problemy zaczęły się po dwóch miesiącach. Któregoś dnia syn wrócił ze spaceru i powiedział, że Reks ugryzł jakąś panią. Po chwili rozległy się kroki na klatce schodowej i na trzecie piętro wkuśtykała starsza kobieta. Jedna nogawka jej cienkich spodni była naderwana – wyglądało to tak, jakby zaczepiła nią o wystający drut. Rana też wydawała się niewielka. Ot, dwa ślady po kłach i mała plamka krwi na łydce. Pani Dorota oceniła, że szkody są drobne, i pobiegła po zaświadczenie, że pies był szczepiony.
Stojąca w przedpokoju kobieta nie wydawała się specjalnie przejęta wydarzeniem. Najbardziej martwiła się podartym ubraniem, za które zażyczyła sobie 60 zł. Po chwili zażądała też 100 zł na leczenie. Niestety, pani Dorota nie miała pieniędzy w domu, zresztą owe 100 zł wydało jej się kwotą wygórowaną. W każdym razie wręczyła jej to, co miała, czyli 20 zł, i zapewniła, że pokryje wszystkie koszty. Nie spodziewała się kłopotów. Sama przecież niejeden raz została ugryziona przez psa i do sądu zaraz z tym nie biegła.
Problemy zaczęły się po dwóch miesiącach. Któregoś dnia syn wrócił ze spaceru i powiedział, że Reks ugryzł jakąś panią. Po chwili rozległy się kroki na klatce schodowej i na trzecie piętro wkuśtykała starsza kobieta. Jedna nogawka jej cienkich spodni była naderwana – wyglądało to tak, jakby zaczepiła nią o wystający drut. Rana też wydawała się niewielka. Ot, dwa ślady po kłach i mała plamka krwi na łydce. Pani Dorota oceniła, że szkody są drobne, i pobiegła po zaświadczenie, że pies był szczepiony.
Stojąca w przedpokoju kobieta nie wydawała się specjalnie przejęta wydarzeniem. Najbardziej martwiła się podartym ubraniem, za które zażyczyła sobie 60 zł. Po chwili zażądała też 100 zł na leczenie. Niestety, pani Dorota nie miała pieniędzy w domu, zresztą owe 100 zł wydało jej się kwotą wygórowaną. W każdym razie wręczyła jej to, co miała, czyli 20 zł, i zapewniła, że pokryje wszystkie koszty. Nie spodziewała się kłopotów. Sama przecież niejeden raz została ugryziona przez psa i do sądu zaraz z tym nie biegła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz