Timona (+3 mies.) zwyrodnialec wrzucił do kręcącej się betoniarki. Żrące wapno wypaliło szczeniakowi oczy, a betoniarka potrzaskała mu łapki i pyszczek
Najstarszy syn Malwiny Cikacz (24 l.) ze Strachocina Nowego (woj. mazowieckie) Patryk (8 l.) marzył o szczeniaku. Trzy miesiące temu rodzice spełnili jego prośbę. Przynieśli małego kundelka. Patryk i jego młodszy brat Adrianek (1.5 r.) szalał z zachwytu.
- Ale w niedzielę po południu zobaczyliśmy, że Timona nie ma. Wyszliśmy na drogę, ale ślad po nim zaginął. Przecież nie mógł odejść daleko. Szukaliśmy go, ale bezskutecznie – opowiada pani Malwina. W tym czasie w sąsiedniej wsi Magnuszew pan Krzysztof, znajomy rodziny Cikacz, budowałdom na swojej działce. Na jego podwórku pracowała betoniarka. W pewnej chwili zajrzał do niej, by sprawdzić, czy beton dobrze się wymieszał, i doznał szoku. Z betonu wystawał psi pyszczek!
Szczeniak jeszcze oddychał. Mężczyzna, nie zastanawiając się nawet chwili, wyciągnął cierpiącego szczeniaka z betoniarki i zawiózł do weterynarza. Ten zawiadomił policję. Gdy pies został obmyty, pan Krzysztof rozpoznał w szczeniaku Timona. – Zadzwonił do nas i powiedział, co się stało – płacze pani Malwina. – O Boże, psiak miał połamane łapki, wypalone oczka. Pozostało go tylko uśpić...
- Ale w niedzielę po południu zobaczyliśmy, że Timona nie ma. Wyszliśmy na drogę, ale ślad po nim zaginął. Przecież nie mógł odejść daleko. Szukaliśmy go, ale bezskutecznie – opowiada pani Malwina. W tym czasie w sąsiedniej wsi Magnuszew pan Krzysztof, znajomy rodziny Cikacz, budowałdom na swojej działce. Na jego podwórku pracowała betoniarka. W pewnej chwili zajrzał do niej, by sprawdzić, czy beton dobrze się wymieszał, i doznał szoku. Z betonu wystawał psi pyszczek!
Szczeniak jeszcze oddychał. Mężczyzna, nie zastanawiając się nawet chwili, wyciągnął cierpiącego szczeniaka z betoniarki i zawiózł do weterynarza. Ten zawiadomił policję. Gdy pies został obmyty, pan Krzysztof rozpoznał w szczeniaku Timona. – Zadzwonił do nas i powiedział, co się stało – płacze pani Malwina. – O Boże, psiak miał połamane łapki, wypalone oczka. Pozostało go tylko uśpić...
Policja wszczęła śledztwo, by znaleźć oprawcę, który wrzucił psa do betoniarki, ale sadysty nie zatrzymano. – Gdy przesłuchamy wszystkich świadków, będziemy mieć pewność, kto stoi za tym makabrycznym czynem – mówi podkomisarz Włodzimierz Bojarski z policji w Makowie Mazowieckim.
[Agata Rowińska]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz