sobota, 30 kwietnia 2011

Wybór płci kota i zapobieganie ciąży

O ile kot nie pojawi się w naszym domu niespodziewanie, powinniśmy przemyśleć sprawę płci nowego domownika.
Koty i kotki różnią się w pewnych granicach zachowaniem, oraz dostarczają różnych specyficznych problemów - związanych głównie z ich seksualnością. Nie jest to jednak regułą, oczywiście każdy kot jest wielkim indywidualistą i jest niepowtarzalny w swoim charakterze oraz zachowaniu. Znam wiele domowych kotów i żaden nie przypomina innego, jednakże przeważnie widać różnice w zachowaniu i wyglądzie kotek i kotów.

Kocurki są zazwyczaj większe i dorodniejsze niż ich partnerki i, o ile nie zostaną wykastrowane zbyt wcześnie, mają charakterystyczny "samczy" wygląd. Oczywiście nie jest to żadną regułą :)
Bywają bardzo masywne kotki, bywają szczuplutkie, delikatne kocurki.
Kotki są bardziej smukłe i gibkie. Kotki bywają też bardziej łowne i niezależne. Ale od razu zaznaczam - nie ma w tej dziedzinie żadnych sztywnych zasad ;).
Jest nawet takie powiedzenie: regułą w przypadku kotów jest to, że nie ma żadnych reguł ;)

Gdy ktoś jest zdeklarowanym przeciwnikiem kastracji - powinien mieć świadomość że nie wykastrowany kocur poza zwyczajem znaczenia może mieć niczym nie prowokowane ataki agresji - z powodu nie wyładowanego temperamentu seksualnego. I w takiej sytuacji cierpi kot, cierpi też jego człowiek. W imię "dobra kota".
Taki kocur może być wręcz niebezpieczny - co oczywiście nie jest jego winą.
U kotki łatwiej znieść objawy jej seksualności, są też środki chemiczne które w tym pomagają. Ale to służy wyłącznie naszej wygodzie i uciszeniu sumienia - środki te są bardzo szkodliwe i często prowadzą do groźnych schorzeń które kończą się poważnymi operacjami lub nawet utratą życia.
Z rozmów ze znajomymi lekarzami weterynarii wynika, iż gdyby tak bardzo nie kochali zwierząt to każdemu właścicielowi kotki polecaliby środki hormonalne. Oznacza to ciągły zysk, a kotka prawdopodobnie i tak, wcześniej lub później wyląduje na stole operacyjnym, tyle że operacja usunięcia guzów lub ropomacicza jest o wiele poważniejsza i droższa.

Dlatego przy podejmowaniu decyzji o płci naszego przyszłego kota powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na zachowania seksualne tych zwierząt. Otóż kocury mają bardzo nieprzyjemny zwyczaj znaczenia wszystkiego swoim mocno woniejącym moczem. Utrudnia to życie wszystkim domownikom, nie wspominając o znajomych którzy nas zechcą odwiedzić.
Biorąc do domu samca musimy liczyć się z tym iż albo przeprowadzimy odpowiedni zabieg, albo będziemy znosić bardzo przykry zapach oraz, w czasie występowania rui u kotek, głośne krzyki i tęskne spojrzenia na okno i drzwi.

Z kotkami też nie jest łatwo; mają ruję ok. dwa razy do roku, ale pod warunkiem że są one pokrywane i zachodzą w ciążę.
Kotki trzymane w domu mogą mieć ruję wiele razu w roku, przerywaną tylko kilkoma dniami spokoju, zdarzają się też ruje ciągłe trwające kilka miesięcy.
Mając kotkę musimy zdecydować się na jedno z dwóch rozwiązań: podawanie środków hormonalnych (nie polecam, chyba że na krótki okres czasu lub gdy stan zdrowia wyklucza zabieg) lub przeprowadzenie zabiegu.
No chyba że chcemy dochować się stada kotów których nikt nie będzie chciał - nie łudźmy się że na takie malutkie, śliczne kocięta zawsze się znajdzie chętny. Nie znajdzie się. Szczególnie jeśli będzie nam zależało na dobrych opiekunach. Kotów jest zbyt wiele.

Inaczej sprawa ma się z kotkami rasowymi, na których potomstwo mamy chętnych.
Ale i tak, przy wielkiej liczbie wałęsających się i bezdomnych kotów, każda decyzja o powiększeniu kociej rodziny powinna być głęboko przemyślana i podjęta z pełną odpowiedzialnością.
W innym przypadku świadczy o zupełnym braku tejże odpowiedzialności.

W tym tekście często przewijał się problem kastracji.
Przy dzisiejszym stanie wiedzy jest to zabieg całkiem bezpieczny i mało obciążający dla organizmu, a przynoszący wiele pożytku.
U kocurów eliminuje zwyczaj znakowania terenu moczem, zmniejsza skłonność do wałęsania się, znosi popęd płciowy, a także nie istnieje już wtedy ryzyko wystąpienia chorób jąder i prostaty.
Kotka po zabiegu jest całkowicie bezpłodna i nie ma rui.
Zapobiega się także powstawaniu wielu groźnych chorób np. guzów jajników, macicy i sutków (w odróżnieniu od suk - guzy takie u kotek nie kastrowanych są bardzo częste i w przeważającej większości złośliwe), a także ropomaciczu.

Kocur stanie się spokojniejszy, a jeśli wychodzi na dwór - prawdopodobnie nie będzie się wdawał w ciągłe bójki (najczęstsze źródło zakażeń śmiertelnymi chorobami wirusowymi, np. FIV) i nie będzie się wałęsał.
Przyjmuje się że wykastrowane koty żyją ok. 3 lat dłużej niż ich płodni kuzyni. Głownie z powodu ograniczenia występowania chorób jak i zmniejszenie skłonności do włóczęgostwa wśród kotów.
Ludzie często stawiają koty na równi z ludźmi w tej kwestii - uważając że skoro ludzi się nie kastruje, to krzywdą jest to także dla zwierząt.

Po pierwsze - coraz częściej, mimo iż w Polsce jest to wciąż nielegalne z niewiadomego powodu - kobiety i mężczyźni poddają się zabiegom sterylizacji - z zupełną świadomością. Ponieważ nie chcą mieć dzieci, z różnych powodów - emocjonalnych, zdrowotnych czy innych.
Ze względu na różnice w cyklu hormonalnym - ludzi czyni się bezpłodnymi przez podwiązanie nasieniowodów u mężczyzn i jajowodów u kobiety.
Wycięcie jajników lub macicy niesie ze sobą poważne komplikacje zdrowotne oraz często psychiczne.
U kotek takie komplikacje niosłoby pozostawienie tych organów przy jednoczesnym podwiązaniu właśnie jajowodów. Zwierzę nie tylko że nadal cierpiałoby z powodu niezaspokojonego popędu a kocury nadal by znaczyły - to w przypadku gdyby taka bezpłodna kotka miała możliwość być kryta - cierpiałaby na poważne zaburzenia hormonalne z powodu nie zachodzenia w ciąże mimo pokrycia. Często takie coś kończy się ropomaciczem.

Ciekawostką jest także fakt iż zdarza się że kotki po takim zabiegu - po pewnym czasie mogą odzyskać płodność... Rzadko - ale zdarza się.

Ponadto kotka która ma ruje nie zakończone ciążą też jest narażona na zaburzenia hormonalne.
Podobnie jak ta której ruję likwiduje się preparatami hormonalnymi - podawanymi w końskiej dawce - a tak właśnie wygląda antykoncepcja hormonalna u kotek. Kobieta stosująca taką antykoncepcję bierze jedną tabletkę dziennie. Kotka dostaje taką która ma jej wystarczyć na tydzień lub co gorsza - dostaje zastrzyk z dawką hormonów które rozkładają się i zużywają przez kilka miesięcy! Czyli w dzień po zastrzyku w jej organizmie znajduje się ogromna ilość hormonów.
Po drugie
- czasem uważa się że kastracja jest niezgodna z naturą zwierzęcia.
Niezgodne z tą naturą jest w ogóle uniemożliwianie kontaktów seksualnych kotom, ale równie niezgodne z naturą jest jakiekolwiek leczenie chorego zwierzęcia czy choćby jego szczepienie! A przecież gdy nasz pupil zachoruje - jeśli jesteśmy normalnymi ludźmi - to nie będziemy patrzyli jak kona pod szafą tylko pojedziemy do lekarza, prawda?
Natura czasem jest okrutna.
Stworzyła koty w taki sposób że kocica gdy tylko dorośnie - od razu zaczyna rodzić. Eksploatuje się maksymalnie podczas wychowywania młodych a gdy tylko podrosną - odstawia je i ponownie zachodzi w ciążę. Trwa to jakieś 3 lata, po tym czasie kocica jest już fizycznym wrakiem i ginie. Z powodu chorób, wycieńczenia - zwykle nie przeżywa zimy. Podobnie jest z kociętami - jeśli ich matka jest na tyle niezaradna lub ma pecha i nie jest w stanie ich wyżywić - to zginą.
Kocury mają troszkę łatwiejsze życie.
Ale też nie do końca. Spędzają czas na walkach w których odnoszą często poważne kontuzje uniemożliwiające im zdobywanie pożywienia a koty bardzo szybko giną z głodu i odwodnienia. Pogryzienia w wyniku walk są często przyczyną zarażenia się groźnymi chorobami. Ogłupiałe z powodu ruj u kotek kocury bardzo często padają ofiarą wypadków.
Często jako argument przeciwko kastracji podaje się fakt iż zwierzę jest wtedy okaleczone, nieszczęśliwe. Kot nie ma świadomości co to jest macica, jajniki czy jądra.
Organy te w naturze determinują w znacznym stopniu jego zachowanie - kotka albo jest w ciąży albo właśnie wychowuje młode - kocur spędza czas na walkach. Jednakże w dzisiejszych czasach już nic nie wygląda tak jak kiedyś - praktycznie nie ma czegoś takiego jak naturalne środowisko kotów, chyba że gdzieś na wsiach - jeśli człowiek się do tego nie wtrąca np. topiąc kocięta....
Ale czy nawet tam, patrząc na to z humanitarnego punktu widzenia - jest to etyczne (nie mówię o topieniu, bo to świadczy co najwyżej o całkowitym zwyrodnieniu sprawcy)?
Eksploatowanie się do wycieńczenia kotki, śmierć kociąt? Tym bardziej że nasz klimat nie jest idealny dla kotów - kotka ma w sumie szansę wychować zaledwie jeden miot - wiosenny.
Pozostałe prawdopodobnie zginą ale zanim to się stanie kocica będzie się do ostatniego żyjącego kociaka starała je uratować - eksploatując swój organizm ponad wszelką normę.
Mimo to wolnożyjące kocice rodzą co najmniej dwa razy do roku, a często częściej - co jest zupełnie bez sensu z punktu widzenia dobra gatunku czy naturalnego zachowania. Z osłabionej kotki urodzą się osłabione kocięta, które nawet nie zostaną dobrze przysposobione do życia zanim nie pojawi się kolejny miot.
A wystarczy prosty zabieg by kocica mogła tak po prostu cieszyć się życiem... Polować, wygrzewać się na słońcu... Pamiętajmy że kobieta, zgodnie z naturą też powinna od momentu osiągnięcia dojrzałości rodzić dzieci, jedno za drugim, póki tylko będzie w stanie, fizycznie - gdy już nie będzie do tego zdolna - powinna umrzeć. A jednak stosujemy środki antykoncepcyjne, aby móc cieszyć się tą dziedziną życia człowieka jaką jest bliskość fizyczna.
Kotki mają inny cykl hormonalny, a poza tym akt płciowy ma u nich na celu tylko poczęcie potomstwa - nie jest oznaką bliskości z innym kotem. Wykastrowana kotka lub kocur po prostu nie czują "zewu natury" a jednocześnie nie ponoszą tego konsekwencji - w wyniku kastracji eliminuje się wiele chorób i niebezpieczeństw dotykających zwierzęta nie wykastrowane. Nadal, już niemalże w formie mitów krążą opowieści jak to kot wykastrowany traci całą osobowość i chęć do życia. Ja takie opowieści wkładam do szuflady w której już leża inne, np. że koty wysysają oddechy i duszą ogonami oraz podgryzają grdyki.

Osobowość kota i jego charakter, podobnie jak u ludzi, nie znajduje się w jądrach i jajnikach. To cecha wrodzona, mająca swoje miejsce w mózgu a nie w organach płciowych.
Owszem, zaburzenia hormonalne mogą się przyczynić do zmian zachowania - ale jest to stan patologiczny. Poza tym - tylko ludzie mają świadomość swojej płciowości i bardzo ważna jest dla nich atrakcyjność dla płci przeciwnej - wiele kobiet wpada w depresje po zabiegach usunięcia macicy - ale nie dlatego że coś im fizycznie dolega. Tutaj winna jest psychika.
Gdyby taka kobieta nie wiedziała że już nie ma macicy i nie wiązałyby się z tym problemy hormonalne - żyła by jak zawsze. Tyle że u ludzi po takich zabiegach pojawiają się poważne zaburzenia hormonalne - ze względu na specyficzny cykl - co wymaga podawania leków.
U kotek jest inaczej - one cykl płciowy mają całkiem odmienny. Przypuszczam że opowieści te mogą mieć swoje źródło w fakcie iż wiele kotów po kastracji wycisza się.
Ale tylko dlatego że nie są już wiecznie podminowane krążącym we krwi nadmiarem hormonów płciowych które im każą robić wszystko by doszło do poczęcia kolejnych kociąt. A to że kot miota się w sobie bo chciałby ale nie może - wcale nie oznacza że jest znowu taki pełen temperamentu i szczęśliwy.

Kotki najlepiej jest poddać kastracji po pierwszej rui, a więc w wieku ok. 6 miesięcy lub starsze.
Niektórzy lekarze zalecają kastrowanie zwierząt przed pierwszą rują, ale nie jestem do tego przekonana, podobnie jak reszta weterynarzy. Kotka wtedy jeszcze nie jest w pełni rozwinięta fizycznie, jest także mała - co utrudnia przeprowadzenie zabiegu.
Oczywiście im wcześniej to zrobimy tym szybciej pozbędziemy się ryzyka niechcianej ciąży i wystąpienia chorób.


Gdy zdecydujemy się na kastrację naszego kota a mamy swojego stałego lekarza lub szukamy takiego który ma go operować - porozmawiajmy z nim o narkozie która będzie użyta do zabiegu.
Są bowiem narkozy lepsze i gorsze. Te drugie oczywiście - tańsze. Jednak uważam że w takiej sytuacji nie ma co oszczędzać, tym bardziej że koszt narkozy jest jedynie małą częścią ogólnych kosztów zabiegu.

Podczas rozmowy z lekarzem dowiedzmy się również ile osób będzie przy zabiegu. Jeśli lekarz powie że tylko on - nie zgódźmy się na to.
Operujący lekarz nie ma możliwości obserwowania czy kotka oddycha - chyba że zwierzę jest podłączone do monitora. Asysta jest konieczna.
W przypadku zaniku oddechu bardzo ważna jest szybka ingerencja - a to jest baaardzo utrudnione w sytuacji gdy lekarz akurat jest zaaferowany operacją.
Asystentem nie musi być inny lekarz - to może być nawet (jeśli jest taka konieczność) właściciel zwierzęcia jeśli jest pewien że nie będzie stwarzał problemów w czasie operacji. Chodzi po prostu o osobę która przez cały czas operacji będzie kontrolowała czy kot oddycha.
Oczywiście ideałem byłoby operowanie kota w miejscu gdzie zwierzę jest przez cały czas zabiegu podłączone do monitora pokazującego pracę serca.

Gdy już zdecydujemy się na lekarza i będzie ustalany termin zabiegu - umówmy się kilka dni wcześniej na badania kota. Ideałem jest zbadać mu krew (morfologia, kreatynina, mocznik i enzymy wątrobowe), mocz i wykonać EKG. Oczywiście - nie zawsze jest to możliwe - choćby z powodu trudności z dostępem do tego rodzaju diagnostyki.
Jednak osłuchanie serca i płuc kota, oraz wykonanie badań krwi - jest bardzo ważne.
W ogóle takie profilaktyczne badanie jest potrzebne - ale przed operacją to już w ogóle - pozwala wykryć problemy z nerkami lub wątrobą (w przypadku ich niewydolności zwierzę może mieć duże problemy z pozbyciem się narkozy z krwi, nie mówiąc o potrzebie znajomości tego faktu do rozpoczęcia leczenia zwierzęcia ) lub np. pozwala stwierdzić czy kot nie ma problemów z krzepliwością krwi.
Osłuchanie serca daje przynajmniej przybliżony obraz jego stanu - umożliwia wykrycie poważniejszych wad tego organu - co czasem może nie dawać jeszcze objawów ale być przyczyną śmierci kota na stole operacyjnym.

Poprośmy również lekarza o numer telefonu - żeby w razie jakichkolwiek wątpliwości móc się z nim skontaktować. To bardzo ważne! Na wszelki wypadek - jeśli istnieje taka możliwość - zapiszmy sobie jeszcze dodatkowo numer tel. innego weta lub lepiej - pogotowia wet. lub lekarza który wyjeżdża na wizyty domowe.

Na 12 godzin przed operacją nie podajemy kotce żadnego jedzenia, zapewniając jednak nieograniczony dostęp do wody.
W gabinecie lekarskim weterynarz poda jej w zastrzyku narkozę, po której spokojnie zaśnie.
Sama operacja polega na usunięciu jajników i macicy. W zależności od preferencji lekarza nacięcie dł. ok. 4 cm. (czasem mniejsze) będzie wykonane na brzuchu lub z boku.
Niektórzy lekarze oddają zwierzę już kompletnie wybudzone, inni takie jeszcze senne i odurzone.
Jeśli jest to nasza pierwsza kastracja lub nie czujemy się na siłach przejść sami w domowym zaciszu przez ten najgorszy czas wybudzania, lub boimy się powikłań z którymi możemy sobie nie poradzić - poprośmy by kotka mogła posiedzieć w gabinecie do czasu zupełnego wybudzenia.
Nie należy nalegać w przypadku kastracji kotki na podawanie narkozy z wybudzaczem.
Zwykła narkoza działa jako swoisty środek znieczulający a na dodatek - kotka po niej szybko się męczy i po operacji najczęściej po prostu śpi, co jest najlepsze w tej sytuacji.
Przy podaniu narkozy z wybudzaczem kotka, owszem, błyskawicznie dojdzie do siebie, ale to będzie oznaczało że będzie od razu chciała się normalnie poruszać, będzie aktywna a co za tym idzie - będzie cierpiała ból oraz narażała się na kontuzje. Z tego też powodu nie należy nalegać na lekarza by podał kotu leki przeciwbólowe - nie są one wskazane - przynajmniej tuż po operacji.
Jeśli kot już po zupełnym wybudzeniu się nadal okazuje cierpienie, nie chce chodzić, jest obolałe - wtedy dopiero należy mu podać leki przeciwbólowe.

Po przyniesieniu małego pacjenta do domu należy ułożyć go w bezpiecznym, ciepłym miejscu, najlepiej jeszcze dodatkowo przykrywając kocykiem - koty po operacjach bardzo łatwo się wychładzają. Nam pozostaje tylko obserwacja czy kot oddycha normalnie.

W przypadku zakłóceń oddechu należy natychmiast skontaktować się z lekarzem!!!
Gdy zauważymy że kot przestał oddychać - nie panikujmy! - należy od razu przystąpić do akcji ratunkowej - która jest dosyć prosta - po prostu należy za wszelką cenę starać się obudzić kota. Podnosić go na łapy, potrząsać nim, pozapalać światła, włączyć głośną muzykę - zapewnić kotu maksymalną ilość bodźców - ale przede wszystkim należy starać się go wybudzić fizycznie - przez podnoszenie, potrząsanie. Jeśli zrobi się to wystarczająco szybko - kot bez problemu się wybudzi i zacznie sam oddychać.
Jeśli jednak w ciągu kilkudziesięciu sekund nie uda nam się kota obudzić - należy przystąpić do reanimacji. Zamykamy koci pysk, wcześniej wysuwając język poza zęby. Pyszczek owijamy dłońmi i powoli wdmuchujemy powietrze przez nos kota. Uwaga! Lepiej żeby tego powietrza było mniej niż więcej - klatka piersiowa kota powinna się lekko unosić. Po 5 takich oddechach - zaczynamy znowu kota budzić.
Jeśli jest z nami druga osoba - powinna od razu skontaktować się z najbliższym lekarzem i ściągnąć go do domu. Jeśli tylko serce kota bije - takim sztucznym oddychaniem powtarzanym co kilkanaście sekund lub stałym - możemy zwierzę spokojnie przetrzymać do czasu przyjazdu lekarza. Ważne jest by nie doszło do niedotlenienia.
Dlatego właśnie nie wolno kota po żadnej operacji (nawet po usuwaniu kamienia nazębnego) pozostawiać samemu sobie - najlepiej położyć się obok niego i obserwować czy wszystko jest ok. Na szczęście wszelkie powikłania pooperacyjne zdarzają się bardzo rzadko. Piszę o bezdechu pooperacyjnym na wszelki wypadek - warto przygotować się na wszystko i wiedzieć co może się wydarzyć.

Rodzaj użytej narkozy ma wpływ na szybkość powracania kotki do przytomności. Moja najstarsza kotka oprzytomniała do końca dopiero po kilkunastu godzinach, przesypiając najgorszy czas po operacji. Po prostu obudziła się nad ranem całkiem sprawna i bez oznak bólu.
Trzeciego dnia skakała po szafkach i meblach jak zawsze. Gaja była prawie przytomna już z chwilą powrotu do domu - później weszła pod kołdrę i spała ze mną do rana.
Kiedy to przeciągnęła się i potruchtała do kuchni na śniadanie.
Jednak reakcje bywają bardzo różne - zależą od organizmu kotki i narkozy. Zdarza się czasem że wybudzanie wygląda dosyć dramatycznie.
W takim przypadku zwierzę drży, miota się i nie może ustać na nogach. Mogą wystąpić wymioty. Jest to trochę przykry widok, jednak z każdą minutą następuje poprawa koordynacji ruchowej i wkrótce kotka może ustać o własnych siłach.
Powrót do poprzedniej kondycji następuje bardzo szybko, i często już na następny dzień nie widać żadnych śladów niedomagania z poprzedniego dnia.
Oczywiście wszystko zależy od indywidualnych skłonności organizmu, na tę samą narkozę różne koty różnie reagują. Dlatego nie należy martwić się gdy np. jeszcze na drugi dzień zwierzę jest senne i osowiałe, mimo iż kotka znajomej operowana u tego samego lekarza już w pierwszy dzień była całkiem przytomna.
W razie wątpliwości zawsze można zadzwonić do lecznicy i poradzić się weterynarza.
Ważne jest by kotkę która się wybudza zabezpieczyć przed wypadkami. Ona nie zdaje sobie sprawy że teraz nie może już wskoczyć z wdziękiem na krzesło lub za wersalkę. Na dodatek może obijać się o ściany. Dlatego należy towarzyszyć takiemu kotu na każdym kroku i pilnować.

Wiele osób popełnia błąd - starając się na siłę ograniczyć ruchliwość kotki przytrzymując ją.
Nie powinno się tego robić. Kocica w takiej sytuacji miota się, wyrywa. A to może jej bardzo zagrozić - np. rozerwaniem rany. Jeśli chce chodzić - niech chodzi. My tylko pilnujmy jej, a gdy np. zbliża się do ściany lub wersalki - po prostu ja zawróćmy.
Prawdopodobnie będzie szła tam gdzie ją skierujemy a po krótkim czasie zmęczy się i zaśnie.
Często kotki pod wpływem narkozy moczą się. Należy o tym pamiętać i mieć pod ręką jakiś ręcznik do wytarcia kocicy. Jeśli kotka spokojnie śpi - można pod nią podłożyć kawałek folii przykrytej materiałem - zabezpieczy to nasz dywan lub koc.

Niektórzy zalecają stosowanie kubraczków w celu zabezpieczenia rany pooperacyjnej.
Ja jestem im przeciwna - no chyba że istnieją naprawdę bardzo ważne wskazania
. Zazwyczaj kubraczki są źle uszyte, niedopasowane do kota. Poza tym same też ciągle drażnią ranę dodatkowo nie dopuszczając do niej odpowiedniej ilości świeżego powietrza. Ale ich największą wadą jest to że stanowią wielki dyskomfort dla większości kotów.
Kotka nie chce w tym chodzić, leży na ziemi i jest bardzo nieszczęśliwa. Owszem - szwów sobie nie wyciągnie, ale co z tego?
Albo ciągle czuje się jak baleron, albo cały czas próbuje się z niego wyzwolić narażając się na ryzyko uwięźnięcia łapy podczas takich prób.
Istnieje jeszcze trzecia możliwość - kotka cały ten czas leży i nic nie robi....
Jeśli już musimy ubrać kocicę w kubrak - kupmy go wcześniej i dokładnie przymierzmy jeszcze przed operacją - żeby nie zaistniała taka sytuacja gdy już po zabiegu okaże się że kotka ledwo może w nim oddychać.

Znacznie lepsze doświadczenia mam z kołnierzami.
Rozmiar: 22231 bajtów
Istnieją też szwy wewnętrzne - niedostępne dla kota. Jest też specjalny szew którego niestety część lekarzy po prostu nie zna. Jest on robiony nie nicią ale specjalną żyłką wiązaną w specyficzny sposób. Kot nie może się lizać bo go ta żyłka drapie i kłuje w język ;).
Żadna z kotek które były u mnie kastrowane (moje i te dla których szukałam domu) nie miała zakładanego kubraczka.
Żadna też nie uszkodziła sobie rany. Przy odrobinie zainteresowania i uwagi z naszej strony, oraz przy pomocy weta który założy właściwy szew - kotka ma szansę spokojnie przeczekać ten trudny okres po operacji.
Gdy kotka interesuje się raną - załóżmy jej przygotowany wcześniej kołnierz. Dobre samopoczucie psychiczne jest bardzo ważne przy rekonwalescencji - a trudno o to gdy kocica jest skrępowana i nie chce się ruszać.
Kołnierz też należy zakupić jeszcze przed zabiegiem i dokładnie przymierzyć - tak żeby nie utrudniał kotu ruchów i normalnego funkcjonowania, ale i zabezpieczał skutecznie przed jego zakusami w kierunku rany.
Na szczęście wiele kołnierzy dla kotów ma regulację. Ideałem byłoby zakładać taki kołnierz kotu już na kilka dni przed zabiegiem - na parę minut a zdjęcie nagradzać smakołykiem - żeby się przyzwyczaił.

Szwy ściąga się po 8-9 dniach, chyba że były zastosowane nici biologiczne - rozpuszczające się, ale to już powie nam lekarz.
W międzyczasie należy pozwalać kotce na wszelką aktywność poza wysokimi skokami i zeskokami. Tego należy całkowicie unikać.
Kotka może nie zdawać sobie sprawy że w momencie skoku poczuje bardzo silny i ostry ból - co może skończyć się dotkliwym upadkiem. Upadek lub zeskok - może spowodować powstanie przepukliny pooperacyjnej.

Kocury kastruje się w trochę późniejszym wieku, gdy zaczynają już znaczyć.
Najlepszy wiek to ok. 8-9 miesięcy - do roku. Wszystkie czynności przed i pooperacyjne wyglądają tak samo jak u kotek. Jedynie sam przebieg operacji wygląda inaczej.
W przypadku kocura jest to raczej zabieg. Jądra zostają usunięte poprzez dwa małe nacięcia wykonane w mosznie.
Wszystko trwa zaledwie kilka minut. Stosuje się też słabszą narkozę, tak więc kot o wiele szybciej dochodzi do siebie.
Jeśli wet poda narkozę z wybudzaczem - możliwe jest że kot na własnych łapach wejdzie do domu i od razu poleci do miseczki z jedzeniem :) W przeciwieństwie do kotek - kocurowi nawet wskazane jest podawanie takiej narkozy i warto się o nią upomnieć przed kastracją.
W przypadku samców nie ma potrzeby żeby kot po zabiegu spał - ranki są na tyle małe że często nawet nie zakłada się szwów (tak naprawdę to ich zakładanie jest błedem, prowokuje kota do lizania, interesowania się miejscem nacięcia) - a pusta moszna szybko się obkurcza. Im kot szybciej wróci do formy - tym lepiej.

Każdy zabieg operacyjny jest obciążony pewnym ryzykiem - również kastracja.
Oto na co należy zwrócić uwagę po przyniesieniu operowanego kota do domu i przez pierwsze kilka dni:

wtorek, 19 kwietnia 2011

Wzruszająca historia pewnego psa i opis krótki tej rasy

Akita to symbol psiej wierności - na dobre i złe. Są one wierne do końca swoim właścicielom, czego najlepszym przykładem jest opowieść o psie doktora Ueno. Pies Hachiko, znany w Japonii jako Chu-ken Hachiko (wierny pies Hachiko), należał do profesora Tokijskiego Uniwersytetu CesarskiegoHidesamuroh Ueno. Został zakupiony i sprowadzony do Tokio w 1924 roku z miasta Odate, znajdującego się w prefekturze Akita. Należał do rasy Akita-inu, czyli do największych japońskich szpiców. Hachiko i profesor od razu poczuli do siebie ogromną sympatię. Pies odprowadzał rano swego pana na stację Shibuya i zjawiał się tam ponownie po południu, gdy ten przyjeżdżał z uczelni. 21 maja 1925 roku profesor zasłabł na uniwersytecie i w następstwie doznanego udaru zmarł. Tego dnia Hachiko nie doczekał się jego powrotu. Nie zaprzestał jednak po niego wychodzić . Przez ponad dziesięć lat widywano codziennie Hachiko na stacji Shibuya czekającego na profesora i tam też 8 marca 1935 roku znaleziono go martwego. Wszystkie duże gazety japońskie poinformowały o tym fakcie. Dzięki swojej niezwykłej lojalności Hachiko podbił serca Japończyków i do dziś pozostaje w Japonii symbolem bezgranicznego oddania.
Hachiko - oryginalne zdjęcie z roku 1932Dzieje psa Hachiko znane są powszechnie w Japonii. Do ich spopularyzowania przyczynił się dodatkowo m.in. nakręcony w 1987 roku film fabularny  阿八的故事 - "Hachiko monogatari" ( "Opowieść o Hachiko" ). Poniżej przedstawiamy migawki z tego filmu ( 3 min. 20 sek. ) który w całości trwa 107 minut. 

Pomnik psa Hachiko został ufundowany w kwietniu 1934 roku, a jego autorem był rzeźbiarz Teru Ando. W czasie wojny statua psa, którą wykonano z brązu, została przetopiona na potrzeby wojska. Obecny pomnik psa Hachiko wzniesiono w 1948 roku pod kierunkiem Takeshiego Ando, syna Teru Ando. Pod nazwa nippon inu, czyli po prostu "japońskiego psa" akita doczekał się państwowego protektoratu i w roku 1931 oficjalnie został ogłoszony "narodowym psem Japonii". Do dzisiaj rasa AKITA INU zachowała swój wyjątkowy status i hodowcy, a nawet właściciele pojedyńczych, wybitnych psów są, jeśli zachodzi taka potrzeba, subsydiowani przez władze lokalne.

POLECAM FILM NAKRĘCONY NA PODSTAWIE PRAWDZIWEJ HISTORII PSA  ja się na nim  popłakałam :
http://www.ekino.tv/film,Hatiko-psia-opowiesc-Hachiko-A-Dog-s-Story-2009-Napisy-PL,14597.html

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Chihuahua

Chihuahua są to najmniejsze pieski świata. Maleńki pies o wielkim sercu - to wspanialy i niezwykle wierny przyjaciel człowieka. Amerykanie odkryli te maleństwa w Meksyku. Pieski chihuahua są odważne, ciekawskie, zuchwale i pełne temperamentu. Chihuahua nie powinien sprawiać wrażenia pieska bojażliwego i niezrównoważonego. Jest pojętny i czujny. Nawet wobec dużo większych psów potrafi być nieustraszony. Nie jest to rozpieszczony kanapowiec, lecz silna psia osobowość w formacie kieszonkowym. Łaszenie się należy do jego ulubionych zajęć. Przystosowuje się całkowicie do swego właściciela i broni go gorliwie. Jest idealnym towarzyszem dla ludzi, którzy ograniczeni niewielką przestrzenią mieszkalną, mogą dużo czasu i uczucia poświęcić swojemu czworonożnemu przyjacielowi. Rzadko choruje, jest zawsze żywy, wesoly i aktywny - ten zadziwiający pies zbyt często zamykany jest w czterech scianach mieszkania. A przecież bardzo lubi ruch - spacery po lesie czy łąkach sprawiają mu wiele przyjemności, prawie tyle samo co zabawa z panem. Jest bardzo odporny, a jego budowa i wytrzymałość pozwalają mu na dalekie spacery i nawet męczące zajęcia fizyczne. Jest to zdrowy i wytrzymaly pies, ktoremu nie straszny deszcz ani zimno.
Ubranka dla chihuahua
Chihuahua bardzo kocha dzieci. Uwodzi maluchy swoimi niewielkimi rozmiarami, wesołym charakterem i demonstracyjnym posłuszeństwem, które sprawia, że nie można zostawiać go z dziecmi bez nadzoru - dziecko gotowe jest nieświadomie nawet zrobić krzywdę malemu pieskowi, ciągnąc go za uszy, szarpiąc za włosy czy upuszczając na ziemię. Dziecko należy nauczyć, że psa nie wolno brać na ręce ani podnosić - niespełna kilogramowy chihuahua mógłby nie przeżyć choćby upadku ze stolu.
Kurtka dla psa czarna w kwiaty
Charakterystyka: Cechą wyróżniającą jest karłowaty wzrost. Sylwetka niewielkich rozmiarów z charakterystyczną głową - okrągłą jak jabłko i umiarkowanie długim ogonem noszonym półokrągło. U samców preferowana jest sylwetka w kwadracie. Suczki, szczególnie te rodzące mogą być większe i dłuższe a to już jest swojego rodzaju nowum wśród psów bo z reguły samiec jest większy ale widać są wyjątki.
Głowa i czaszka: głowa okrągła, o kształcie jabłka, dopuszczalne u tej rasy jest nie do końca zarośnięte ciemiączko. Przełom nosowy wyraźny, głęboki. Nos w każdym kolorze, grzbiet nosa idzie delikatnie w górę.
Kufa: pysk krótki, zwężający się w kierunku nosa. Policzki delikatnie zaznaczone, gładkie. Oczy duże, okrągłego kształtu, o dużej ekspresji, nie wytrzeszczone.
Uszy: duże, stojące, szerokie u nasady stopniowo zwężające się w stronę zaokrąglonych czubków. Podczas spoczynku odchylone na boki.
Szyja: średniej długości, w górnej linii lekko łukowato wygięta, u odmiany długowłosej pożądana kryza możliwie z jak najdłuższym piórem.
Grzbiet/tulów: niewielkich rozmiarów, ale dobrze zbudowany, górna linia grzbietu równa, dolna o wyraźnie zaznaczonej linii brzucha. Tył krótki i mocny, zad szeroki i dość stromo zakończony. Klatka piersiowa dobrze ożebrowana, patrząc od przodu pojemna ale nie przesadnie, głęboka do łokcia. Ledźwie: krótkie, szerokie, umięśnione, mocne.
Ogon: średniej długości, szerszy u nasady zwęża się ku końcowi. Bardzo charkterystyczną cechą jest ogon zgięty w połowie tak, że końcówka ogona jest zawieszona nad grzbietem.
Kończyny: przednie łapy są proste i dobrej długości, widziane z przodu tworzą z łokciami linię prostą. Z bokumogą być lekko pochylone, mocne i elastyczne. Tylnie łapki są dobrze umięśnione z długimi kośćmi, ustwione pionowo równolegle, dobre kątowanie w stawie biodrowym i kolanowym. Widoczne ścięgo Achillesa. Nogi widziane z tyłu proste równoległe. Stopy są bardzo małe, owalne z dobrze widocznymi palcami, palce wysklepione i umiarkowanie długie, dobrze rozwinięte poduszki, elastyczne.
Sierść: Rozróżniamy dwa rodzaje sierści: długowłosa - powinna być cienka i jedwabista, prosta lub lekko falowana z niezadużym podszerstkiem. włos okrywowy długi, tworzy pióro na uszach, kryzę na szyi, podkreśla front tworzy pióro na tylnej stronie nóg, stopach i ogonie. Krótkowłosa - o sierści krótkiej, przylegającej równomiernie na całym ciele. Jeśli wystepuje podszerstek włosy okrywowe są dłuższe, dopuszczalne jest mniej włosa na gardle i brzuchu oraz odrobinę dłuższa okrywa na szyi i ogonie. Krótka obowiązkowo na głowie, pysku i uszach. Sierść lśniąca, w dotyku delikatna.
Charakter: samodzielny i przyjacielski, śmiały i niebojaźliwy, doskonały pies dla rodziny z dziećmi, idealny pies do niewielkiego mieszkania, bardzo przywiązany do człowieka, czujny, strzegący przed intruzami.

http://www.samedino.com/1/opis_rasy.php

Ubranka dla tej rasy i inne  : 
http://www.ubrankadlachihuahua.pl/

czwartek, 14 kwietnia 2011

"Nadzieja na Dom"

Miło nam poinformować, że już po raz trzeci wraz z miłośnikami naszych mruczących milusińskich (forum: www.mrumru.eu), rozpoczęliśmy akcję, która ma na celu wspomóc działania na rzecz bezdomnych kotów. W tym roku, każdy klient, który podczas dokonywania zakupów w naszych sklepach poda hasło „MruMru” wspomoże finansowo, wszystkie działania mające na celu opiekę nad kotami, jakie prowadzi Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom "Nadzieja na Dom". Bombkarnia przekazuje 5% wartości zakupów, każdego klienta, który zna hasło, na konto Stowarzyszenia.
Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom "Nadzieja na Dom" o sobie:
Wspieramy Stowarzyszenia Nadzieja na Dom
Stowarzyszenie "Nadzieja na Dom", rozpoczęło swoją działalność na rzecz bezdomnych kotów w listopadzie 2007 roku. Teraz jesteśmy formalnie zarejestrowanym Stowarzyszeniem pod numerem KRS 0000365274.
Naszym celem jest zmniejszanie bezdomności zwierząt (w szczególności kotów) oraz krzewienie idei wolontariatu i odpowiedzialności za posiadane zwierzęta. Mamy 20 członków oraz prawie 600 sympatyków - a ich liczba stale rośnie.

Żywienie Kota

Opracowane w oparciu o:
www.abckota.pl/iok
www.forum.miau.pl


Ważne żeby kot miał stały dostęp do czystej, świeżej wody

(Mineralna lub z kranu - przegotowana!, w temperaturze pokojowej.)

Do przygotowania kocich posiłków nie należy używać przypraw (sól i inne).

Najlepiej jest karmić kota dobrą, markową karmą oraz niżej wymienionymi produktami:

mięso 

drobiowe - sparzone / ugotowane
wołowina, cielęcina – surowa / sparzona / ugotowana
wieprzowina - tylko ugotowana
jagnięcina – surowa / sparzona / ugotowana
ponadto bardzo dobra jest dziczyzna (dzik, zając, sarna), konina i króliki. (lepiej ugotować)
Mięso oprócz mięśni powinno zawierać chrząstki, ścięgna i skórę, które są bardzo pożywne, ale w żadnym wypadku nie kości, gdyż rozłupują się podczas gryzienia i ranią przewód pokarmowy zwierzęcia!!
Niektóre koty lubią wypijać wodę, która zostaje po ugotowaniu mięsa. Można ją podawać po uprzednim ostudzeniu.

podroby 
nerki, wątroba nie częściej niż 1/ tydz. (wątroba i nerki to pokarm kontrowersyjny z uwagi na to jak produkuje się mięso – w tych narządach zgromadzone są wszystkie antybiotyki i toksyny, które zwierzę zje podczas chowu)
dobre (i tanie!) są serca, żołądki, płuca. można je dawać często. mogą pochodzić właściwie z każdego rodzaju mięsa, trzeba tylko pamiętać o w/w zasadach jego przyrządzania

ryby 
nie częściej niż 1/tydzień, surowe / ugotowane, bez ości
nie należy podawać ryb wędzonych, choć koty niekiedy bardzo je lubią (np. makrelę), ewentualnie od czasu do czasu jako przysmak 



nabiał
śmietanka tylko wysokotłuszczowa - 30/36%, okazjonalnie jako smakołyk i tylko u tych kotów, które nie mają tendencji do tycia
ser żółty - bardzo rzadko jako smakołyk
jogurt – dobry do odbudowy flory bakteryjnej po chorobach układu pokarmowego lub przy długotrwałej kuracji antybiotykowej
jajka – tylko żółtko, ugotowane, nie częściej niż 1/tydz.
mleko krowie - koty często chętnie je piją, ale nie trawią zawartej w mleku laktozy wiec maja po nim biegunkę. Nie wolno traktować mleka jako substytutu wody!! Kot do picia powinien dostawać wodę!!

warzywa, zboża: 
Kot jest z natury mięsożercą, dlatego produkty pochodzenia zwierzęcego powinny stanowić główny składnik jego diety. Jednak dobrze jest ją uzupełnić o błonnik, witaminy i sole mineralne zawarte w pokarmie roślinnym (zwłaszcza, gdy kocie posiłki przygotowujemy sami). Do tego najbardziej nadaje się marchewka i ryż (dobrze ugotowane). Można też kupić w sklepie zoologicznym specjalną kocią trawkę do podskubywania. Nie wolno natomiast podawać warzyw powodujących wzdęcia, a więc kapustnych i strączkowych. Dobre są warzywne odżywki dla niemowląt (np. Gerber), bo do ich produkcji nie używa się ostrych przypraw, szkodliwych konserwantów oraz roślin powodujących kolki.

karmienie kociaków:
oprócz wcześniej wymienionych:
- biały ser twarogowy (nie grani)
- całe jajko gotowane, posiekane
oba produkty zawierają potrzebne kociakom do wzrostu białko
- sucha / mokra karma dla kociąt (jest miększa i bardziej kaloryczna od karmy dla kotów dorosłych, a jej proporcje składników odżywczych dostosowane są do zapotrzebowań szybko rozwijającego się kotka)
- przy młodszych kociakach można podawać mleko dla kociąt jako uzupełnienie diety (polecamy Mixol)
- mięsne Gerbery (indyk, kurczak) + mała domieszka Gerbera warzywnego (np. indyk z warzywami)
Jeśli kotek jest bardzo mały i nie radzi sobie jeszcze z gryzieniem, mięso trzeba rozdrobnić nożem, a czasem nawet zmielić. Jeśli jest ono za suche (np. pierś z kurczaka) można wymieszać je z odrobiną Gerbera warzywnego, mleka dla kociąt czy ciepłej, przegotowanej wody. Tak samo suchą karmę możemy rozmiękczyć dolewając trochę przegotowanej wody.


co koty lubią wykradać i podjadać, a co nie jest zdrowe
- tłuste smarowidła z kanapek (masło, margaryna)
- niektóre ciasta (np. serniki oraz te z tłustymi kremami)
- żółte i topione sery
- dania gotowane na mięsie np. bigos
sucha karma
Najlepiej jest karmić kota dobrą, markową karmą jak np.
Animonda, Hill’s, Royal Canin, Acana, Sanabelle, Leonardo, Eygle.
Kosztują one więcej niż Kitekat czy Whiskas, ale:
koty są po niej zdrowsze i silniejsze, gdyż są to karmy świetnie zbilansowane i z wysokiej jakości surowców. Oszczędzasz zdrowie kota i pieniądze wydane na weterynarzy.
kot zje mniej markowej karmy, bo jest pożywna i sycąca. Supermarketową się zajada, bo przelatuje przez niego nie zaspokajając głodu.
Po słabej jakościowo karmie kot ma często zaburzenia przewodu pokarmowego (wymioty, biegunka, wzdęcia), zużywa więcej piasku w kuwecie, a jego odchody wydzielają intensywny, nieprzyjemny zapach. Po przejściu na karmę dobrej jakości te problemy znikają.

Unikaj sklepowych karm typu Biedronka czy Tesco oraz Whiskas, Kitekat, Frieskies, Darling produkowanych na rynek polski.
 Mają bardzo mała zawartość mięsa ( zazwyczaj ok.4%),
a bardzo dużo przetworzonej soi (której koty nie trawią), nafaszerowane są chemicznymi ulepszaczami smakowymi, żeby kot chętnie jadł, ale nie są ani zdrowe ani tanie.

Pamiętaj - czytaj skład tego, co kupujesz kotu i wybierz tę karmę, która ma największą procentowo zawartość mięsa. (Na dobrej karmie podany jest skład surowców mięsnych tyle a tyle wołowiny, tyle kurczaka, tyle łososia.)
Nie sugeruj się reklamą i kolorowym opakowaniem.
puszki
Karma puszkowana jest wygodna w użyciu, ale i najdroższa. Dotyczy to zarówno karm markowych, jak i tych podrzędnych. Przy wyborze karmy w puszce należy kierować się takimi samymi zasadami, jak przy karmie suchej.
Podawana z puszki karma powinna mieć temperaturę pokojową.


W zasadzie powinno się karmić „mokrym” pożywieniem (puszkowanym lub przyrządzanym w domu), a suche chrupki traktować uzupełniająco, ale można karmić głównie suchym i tez będzie ok. W tym drugim przypadku należy jednak pilnować, by kot dużo pił (zachęcamy go do tego rozmieszczając w domu w różnych miejscach, gdzie kot lubi przesiadywać, małe miseczki z wodą oraz dbając, by była ona zawsze świeża i czysta).
Najczęstsze pytania
Odpowiedzi tych udzielił nasz weterynarz dyżurny – Zalatany (z forum miau).

Czy podawać kotu suchą karmę? Jeśli tak to dlaczego? 

Pokarmy gotowe (dobrej jakości) są zbilansowane, ich skład jest dostosowany do potrzeb zwierzęcia. Żeby samemu prawidłowo zbilansować domowe jedzenie należałoby zacząć od wizyty u weta lub zootechnika, który potrafi rozpisać odpowiednie dawki białka, tłuszczu i węglowodanów, witamin oraz makro- i mikroelementów. Przygotowanie takiego posiłku mogłoby codziennie zająć naprawdę dużo czasu i byłoby dość kosztowne. Ponadto sucha karma powinna być kotom podawana, ponieważ gryzienie jej zapobiega powstawaniu kamienia nazębnego.

Jak to jest ze szkodliwością karm supermarketowych, typu Whiskas? 

Wiadomo, że nie są to karmy rewelacyjnej jakości.
Ważną sprawą jest nie tylko skład karmy, ale również to, co zostało użyte do zapewnienia tego składu. Np. w przypadku białka nie jest istotna tylko jego procentowa zawartość, ale jego wartość biologiczna (tzn. zawartość aminokwasów egzogennych, niemożliwych do wytworzenia w organizmie) oraz biodostępność (czyli potocznie mówiąc strawność / przyswajalność). W karmach bardzo tanich, typu Puffi można spotkać białko pochodzące z mączki z piór - nie jest ono w ogóle strawne, wiec choć teoretycznie jest go dużo, to zwierzak nic z niego nie przyswoi. Białko może pochodzić również np. z soji. A białka zwierzęce i roślinne różnią się od siebie składem aminokwasowym. Białko roślinne nie jest optymalne nawet dla człowieka. A dla kota - stuprocentowego mięsożercy, największa pula białkowa powinna pochodzić z mięsa.
Ważna jest też zawartość substancji konserwujacych - w tańszych produktach występują niejednokrotnie substancje typu benzoesan sodu i inne, podczas gdy w lepszych są najczęściej stosowane naturalne przeciwutleniancze typu witamina E.
Generalnie odradzam korzystanie z karm tańszych niż Whiskas czy „Kitekat” bo można zrobić zwierzakowi krzywdę. Przewaga karm z wyższej półki nie wymaga chyba dyskusji. Jeszcze jedna uwaga - nigdy nie kupujcie karm na wagę - nie wiecie co to za karma i jak długo jest na powietrzu.

Puszki? Czy mają jakąkolwiek wyższość nad jedzeniem domowym?

Ich wyższość to właśnie ich zbilansowanie. Pod warunkiem, że są to produkty wysokiej jakości (np. Animonda) a nie wyroby supermarketowe. Wadą jest wysoki koszt takiego karmienia.

Co z podawaniem surowego mięsa? Czy konieczność mrożenia go przed podaniem jest prawdą czy mitem? 
Mrożenie doprowadza do częściowej dezynfekcji mięsa pod warunkiem, że rozmawiamy o głębokim mrożeniu, które odbywa się w temp. ok. -20 stopni C i trwającym ok. pół roku do roku. Mrożenie w zwykłym zamrażalniku to mit.

Czy można podawać zupełnie surowe, umyte, lecz nie parzone mięso? 

Można, pod warunkiem, że nie jest to mięso drobiowe ani wieprzowe, tylko wołowe, cielęce czy jagnięce. Drób niesie ze sobą zagrożenie salmonellozą, wieprzowiena natomiast grozi zarażeniem włośniem.

Czy koty mogą jeść wieprzowinę? 

Wieprzowina nie jest częstym alergenem u psów i kotów i jej unikanie jest trochę kwestią przyzwyczajenia. To wartościowy i dobry pokarm. Dla przykładu podam, ze czołowym alergenem pokarmowych u psów i kotów jest wołowina.

Co z myszami i ptakami upolowanymi przez koty? Czy to bezpieczne? 

Myszy i ptaki mogą być (i zazwyczaj są) najzwyczajniej chore i zarobaczone, dlatego można się spodziewać katastrofy.
Uwagi praktyczne:
Domowe zupy, resztki z obiadu itp. są dla kota niezdrowe a żywienie nimi może się źle dla naszego pupila skończyć. Nie dajmy się zwieść temu, że karmiony Whiskasem czy resztkami z naszego stołu kot wygląda pozornie doskonale – faktyczny stan jego zdrowia mogą wykazać dopiero badania krwi i moczu kota. Niestety, kiedy zaczyna się coś z kotem dziać, coś co jest skutkiem naszych zaniedbań żywieniowych i to coś wychodzi podczas badań krwi – może już dla naszego kota być za późno...
Najczęstsze błędy popełniane w żywieniu kotów:
• Karmienie kota tanimi karmami, które można kupić w każdym supermarkecie (są niskiej jakości, mają dużą ilość konserwantów i innych chemicznych dodatków)
• Podawanie karmy prosto z lodówki (można w ten sposób zafundować kotu poważna chorobę)
• Podawanie karmy nieświeżej
• Karmienie tylko jednym rodzajem karmy (koty się do niej przyzwyczajają i w pewnym momencie nie chcą już jeść niczego innego, co w sytuacji, gdy np. karma zostanie wycofana z rynku - może powodować duże komplikacje a nawet tragedie. Podobnie - gdy kot zje jednak coś innego, nawet przypadkiem - może dostać bardzo silnej biegunki)
• Podawanie zbyt dużej ilości ryb (zawierają tiaminazę, która niszczy tiaminę. Jej niedobór powoduje nieodwracalne uszkodzenia mózgu i drgawki. Gotowanie niszczy tiaminazę, ale i tak duża ilość składników mineralnych zawartych w mięsie ryb powoduje nadmierne ich wydzielanie w moczu, co może być przyczyną powstania w nim kryształów i kamieni)
• Podawanie mleka, (jeśli kot nie ma po nim żadnych problemów - można je raz na jakiś czas stosować, ale u wielu kotów powoduje silne biegunki i wycieńczenie zwierzęcia, dlatego w żadnym wypadku nie wolno go podawać kotom wolno żyjącym)
• Podawanie kotu kości i rybich ości (bardzo częsta przyczyna zagrożenia życia kotów a jeszcze częstsza ich cierpienia - ostre fragmenty mogą wbijać się w miękkie tkanki przewodu pokarmowego, co może doprowadzić np. do powstania wielkich ropni wewnątrz organizmu. Odłamki mogą wbijać się również w dziąsła uniemożliwiając niemal pobieranie pokarmu. Podczas gryzienia kości kot może również połamać sobie zęby)
• Podawanie kotu psiego jedzenia (bardzo częsty błąd żywieniowy - kot ma zupełnie inne zapotrzebowanie na różne składniki niż pies)
• podawanie resztek naszego jedzenia (podawanie za dużej ilości wędlin i soli – SÓL JEST ZABÓJCZA DLA KOTA )

Żródło: http://www.kocipazur.org/index.php?id=282

niedziela, 10 kwietnia 2011

Psy na ślubnym kobiercu

Ponad 20 tys. funtów kosztował ślub dwóch psów, który odbył się w Wielkiej Brytanii.


Na ślubnym kobiercu w Bradwell-on-Sea, w hrabstwie Essex stanęli sześcioletnia Lola, yorkshire terrier, i chiński grzywacz Mugly, którego w 2005 r. uznano za najbrzydszego psa na Wyspach.
Panna młoda zaprezentowała się w białej sukni (zaprojektowanej przez Michelle Ochs, szefową Dogs Design) naszywanej 1800 kryształkami Swarovskiego, która kosztowała właścicielkę Loli ponad 1000 funtów. Drugie tyle wyniósł rachunek za biżuterię i elegancką smycz. Właściciele pana młodego nie byli aż tak rozrzutni – ślubny garnitur Mugly’ego wylicytowali na internetowej aukcji za kilkanaście funtów.
Inicjatorka ślubu Louise Harris, która oprócz Loli ma dwa inne psy, zaczęła szukać towarzystwa dla swej suczki kilka miesięcy temu. Zauważyła bowiem, że Lulu, brat Loli, oraz drugi pies Larry nie chcą się z nią bawić. Poszukiwania prowadziła w Internecie – otrzymała setki zgłoszeń. Spośród sześciu wybranych kandydatów Loli najbardziej przypadł do gustu Mugly.
Po pierwszym spotkaniu psów Louise Harris zaczęła planować wesele. Do pomocy wynajęła profesjonalną firmę zajmującą się organizacją przyjęć. Zadbała także o zamówienie harfistki, która zagra marsza weselnego, wynajęcie ślubnej limuzyny, fotografa, psiego fryzjera i wizażystki, tancerek, kwiatów, mnóstwa psich przysmaków, drinków, a nawet ochrony. Wszystko w sumie za 20 150 funtów.

sobota, 9 kwietnia 2011

Co zrobić by pogodzić dwa psy ?

Psy należy rozdzielić , jeśli jest taka możliwość.
Psy, między sobą muszą ustalić, pozycje w stadzie. Nam może wydawac się to straszne, kiedy jeden drugiego kładzie na łopatki z zębami, ale takie jest własnie porozumienie między psami. One nie umieją mówić.... to ich język.... 

Spróbuj ich zapoznawać na otwartej przestrzeni.



Próbujemy zapoznać psy na terenie którego obydwoje nie znają, gdyż pies który był np. pierwszy w domu będzie bronił swojego terytorium, żadnego z psów nie faworyzujcie każdy musi być traktowany podobnie jeśli poświęcimy jednemu więcej uwagi ,drugi może nie być tym zachwycony. 


Innym wyjściem jest sterylizacja , to czasami jedyne wyjście ,gdyż jeden pies może chcieć zdominować drugiego.


Pozdrawiam : Kasia